Odświeżanie modelu przez tzw. face lifting jest normą w każdym koncernie motoryzacyjnym. Tyle, że ostatnio coraz częściej dotyczy on przede wszystkim silników, wnętrza, nowej technologii czy multimediów, a zmiany, które możemy dostrzec z zewnątrz są czysto kosmetyczne. Tak stało się z naszym nowym autem testowym.
Faktycznie, nowy Mercedes C klasy na pierwszy rzut oka wygląda identycznie co wersja przed liftingiem. Osobiście, bardzo cieszy mnie brak ingerencji w sam kształt karoserii, moim zdaniem świetnej, szczególnie w testowanej wersji Coupe. Zmiany, które możemy dostrzec z zewnątrz to przede wszystkim nowe przednie reflektory w technologii LED, dostępne w dwóch wariantach. Ten prostszy, najczęściej spotykany to model statyczny, gdzie lampy poruszają się jedynie w górę i w dół. Za dopłatą możemy jednak otrzymać wersję określaną jako MULTIBEAM INTELLIGENT LIGHT SYSTEM – najnowsze rozwiązanie Mercedesa w systemach zewnętrznego oświetlenia. Ich największą zaletą jest praca w nocy – cały czas podążają za drogą, dostosowując się do zakrętów, wykorzystując maksymalne natężenie światła, a jednocześnie unikając oślepiania samochodów nadjeżdżających z naprzeciwka. Efekt jest niesamowity, kto nie wierzy, powinien koniecznie zapisać się na jazdę próbną najnowszym modelem, po zapadnięciu zmroku.
Kolejne ciekawe zmiany znajdziemy wewnątrz. W pierwszej kolejności przyjrzyjmy się zegarom. W podstawowej wersji nadal znajdziemy tradycyjne wskazówki, za dopłatą w miejscu zegarów znajduje się elektroniczny wyświetlacz, umożliwiający prezentację różnego rodzaju informacji – od ekranu nawigacji po szczegóły dotyczące przeciążeń, tak jak w droższych modelach tej niemieckiej marki. Zmiany dotknęły również środkowy wyświetlacz – teraz nieco spłaszczony, ale rozciągnięty na boki, moim zdaniem dużo bardziej przejrzysty. Jest oparty na topowym systemie Command, umożliwiającym nawigację w czasie rzeczywistym, uwzględniającym aktualny ruch, korki i remonty. Oczywiście standardem są Apple Car Play i Android Auto, wyświetlające aplikacje z Waszego telefonu na ekranie samochodu .
Największe zmiany zawitały pod maskę. Gamę silników benzynowych otwiera wersja C160 o pojemności 1.5 litra, dostępna w trzech wariantach – 129, 156 i 184 KM. Wersja C300 ma serce swojego poprzednika – czyli pojemność 2.0 i 258 KM (to aktualnie jedyna „dwulitrówka” w ofercie), a C400 to trzy litry V6 biturbo i 333KM. Brzmi dobrze? To trzymajcie się mocno – wsiadamy do AMG! Trzy dostępne modele silników naprawdę robią wrażenie – C43 (ten sam trzylitrowy silnik co w C400 ale o mocy 390 KM), C63 – 4.0 biturbo V8 i 478KM oraz topowy C63S – prawdziwy potwór o mocy 510 KM. Zwolennicy diesli mają do wyboru cztery wersje: C180 (1.6 i 122 KM), C200 (1.6 i 160 KM), C220 (2.0 i 194 KM) oraz najmocniejszą, dwulitrową wersję o mocy 245 KM – to przy okazji chyba najciekawsza propozycja, zapewniająca dobre osiągi przy naprawdę niskim spalaniu.
We wszystkich konfiguracjach, moc przenoszona jest przez 9-biegową, automatyczną skrzynie biegów. To świetnie skrojona, bardzo uniwersalna skrzynia, radząca sobie zarówno w jeździe miejskiej jak i na autostradzie. 160 km/h przy mniej niż 2 tysiące obrotów nie jest dla niej żadnym problemem.
Teraz kilka słów na temat modelu, który testowaliśmy – C200 4MATIC, we wspominanej już wcześniej wersji coupe. Przyznam, że było to mój pierwszy kontakt z silnikiem 1.5 ze stajni Mercedesa. Moje wrażenie? Z pewnością ciekawostką w konstrukcji tego napędu jest dodatkowy silniczek elektryczny, który wspomaga spalinowy w zapewnieniu odpowiedniej mocy przy niskich obrotach – gdy turbina nie ma jeszcze odpowiednich warunków do wysokowydajnej pracy. Plan był dobry, ale realizacja wymaga jeszcze usprawnień, bo pomiędzy elektrykiem, a silnikiem spalinowym nadal pojawia się efekt turbo dziury. Za to fajnym rozwiązaniem, który warto używać jest tryb EKO. W poprzedniej wersji C klasy, zastosowano tzw. „żeglowanie” – samochód automatycznie przełączał ustawienia skrzyni na „luz” jeśli uznawał, że nie przyśpieszamy ani nie zwalniamy. Teraz Mercrdes poszedł o krok dalej i w takiej sytuacji silnik… po prostu się wyłącza. To niesamowite uczucie, gdy dochodzi do tego przy prędkości 50 km/h, choć poza panującą wewnątrz ciszą i wskazówką obrotów pokazującą „0”, w samej jeździe nic się nie zmienia. Może jedno – ten tryb pozwala zaoszczędzić naprawdę sporo paliwa.
Prowadzenie nie zmieniło się – jest równie dobre co wcześniej. 4MATIC czyli stały napęd na cztery koła zapewnia spore bezpieczeństwo i pewność jazdy, a samochód porusza się jak przyklejony do jezdni. Układ kierowniczy jest stworzony idealnie do jazdy na co dzień, przy chęci do tej bardziej sportowej, przydałyby się nieco twardsze ustawienia.
Wersja coupe zapewnia możliwość przewiezienia czterech osób, choć nie będzie to zbyt komfortowe doświadczenie – po prostu dla osób siedzących na tylnych siedzeniach, brakuje przestrzeni. Podobnie dla ich bagażu. To samochód stworzony dla dwóch osób – wtedy czują się komfortowo. Kto planuje częściej podróżować z rodziną czy znajomymi, niech sięgnie po C klasę w wersji sedan.
Nowy Mercedes C Klasa to naprawdę fajny samochód, nieprzekombinowany w zewnętrznej stylistyce, z przydatnymi nowościami wewnątrz oraz imponującą gamą silników. Przez pewien czas, C Klasa nieco odstawała od konkurencyjnych modeli, dziś bez jakichkolwiek kompleksów staje do rywalizacji w pierwszym rzędzie.
Podziękowania dla MB Motors Piaseczno za użyczenie samochodu.
Więcej zdjęć znajdziesz w naszej galerii – kliknij tutaj!
Jeżeli chcesz być na bieżąco ze wszystkimi informacjami – zajrzyj też mój profil Facebook i Instagram.
Nasza strona internetowa 4wheelspassion używa plików cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. W takim wypadku niektóre funkcje strony mogą źle działać.