Duże miasto – mało miejsca: i tak jest wszędzie. Europa to teraz przestrzeń dla niedużych, zwinnych aut. Gdy przychodzi wybrać samochód, wiele osób kieruje się między innymi rozmiarami auta. Dopóki nie mamy dzieci i dużej rodziny, to z chęcią jeździmy małymi mieszczuchami. Koncern Forda od wielu lat z dużym sukcesem tworzy duże trucki, piękne Mustangi i szybkie Focusy – ale nie tylko. Właśnie w klasie małych aut Ford jest bardzo mocnym zawodnikiem. I reprezentuje go tutaj między innymi Fiesta.
„Jaki piękny, niebieściutki”- tak zareagowała na niego pewna młoda kobieta. Naprawdę jest to ładne auto. Zmienione z zewnątrz, w środku też jest spory skok. A to, co projektanci Forda zrobili z układem jezdnym – no to już jest istny szał. Ja jeździłem wersją Titanium, 1.0 ecoboost 100KM. W niesamowitym kolorze o nazwie “Blue Wave”.
Zaczynając od początku: autko nazywane małym Astonem Martinem naprawdę robi wrażenie. Fajna – i ciągle świeża – linia, ciągnąca się od dołu lekko w górę, powoduje, że auto wydaje się naprawdę spore. Lampy do jazdy dziennej – w technologii LED. Jako światło mijania – niestety miałem żółtą żarówkę, ale w soczewce, więc w dzień aż tak nie kłuje oka. No może trochę po zachodzie słońca. Tylne lampy w mojej wersji były w technologii LED.
Wewnątrz jest naprawdę sporo przestrzeni – i na przednich fotelach i na tylnych. Mimo, że to autko nie jest zbyt duże, to w cztery osoby spokojnie można się zmieścić. Bagażnik, o pojemności 292 litrów, jest po prostu idealny. Moja Fiesta miała dodatkowo szklany dach, z możliwością otwarcia przedniej części. Bardzo polecam dla osób, które lubią mieć jasno w aucie. Dzięki temu, że szklany dach kończy się nad głowami pasażerów z tyłu – całe auto wewnątrz jest pięknie oświetlone. Poprzednia Fiesta miała bardzo “plastikowy” środek. W nowej – zdecydowanie to poprawiono. Jest znacznie więcej miękkich, dobrej jakości tworzyw. W wersji Vignale dostaniemy zupełnie dobrze wyposażony samochód.
Czym Fiesta może nas jeszcze zaskoczyć wewnątrz? Dzięki współpracy Forda z firmą Bang & Olufsen, możemy otrzymać naprawdę dobrze grający zestaw audio. Podświetlenie – w identycznym kolorze jak lakier – to też super bajer. Radio działa bardzo dobrze. Rewelacyjna kamera cofania, dzięki której parkowanie robi się banalnie proste. No i cały system multimedialny – w tym współpraca z SIRI dla użytkowników iPhone – pracuje świetnie, szybko i intuicyjnie.
Jeśli chodzi o “wnętrzności”: Ford zawsze był znany z dobrego prowadzenia. I Fiesta to potwierdza. Poprzednia była dosyć miękka – ta jest trochę bardziej utwardzona, ale teraz jedzie dokładnie tam, gdzie chcemy. Kierownica chodzi leciutko, jak przystało na miejskie auto.
Silnik na początku może przerazić: mały – 1.0 i tylko trzy cylindry. Ale jest to silnik, który wygrywa we wszystkich konkursach na silnik roku. Pracuje przyjemnie i tylko ktoś, kto wie, że ma on trzy cylindry, pozna “inny” dźwięk. Nie ma wibracji, których obawia się wiele osób. Można wybrać od 100 do 140 KM. Katalogowo spala 5.4 litra w mieście. I tu was zaskoczę, bo byłem pewien, że o spalaniu poniżej 7.5 litra mogę zapomnieć. A tu – proszę bardzo – w czasie testu wyszło 7.2 litra, a przy spokojnej jeździe można według mnie zejść do 6 – 6.5 litra na 100 km. To naprawdę dobry silnik. Gdy inne silniki turbo słabną, on – dzięki odpowiedniemu ustawieniu – dalej ciągnie. NIE BÓJCIE SIĘ TEGO SILNIKA. W połączeniu z idealnie pracującą, 6-biegową manualną skrzynią, zawsze jest czym jechać.
Wchodząc do salonu Forda zobaczymy 5 wersji Fiesty: Trend, Sync, ST-line, Titanium oraz Vignale. Wkrótce dojdzie wersja ST, z silnikiem 1.5 200 KM. Ma bardzo wysoko zawieszoną poprzeczkę po poprzedniku – nie będzie to łatwe zadanie, żeby być jeszcze lepszym.
Wracając do możliwości, jakie daje nam producent: ST-line charakteryzuje się troszkę obniżonym zawieszeniem i trzydrzwiowym nadwoziem; Titanium jest dla osób, które chcą mieć prestiżowe wyposażenie, a dla najbardziej wymagających klientów powstała wersja Vignale.
Paleta możliwości wyboru silnika też nie jest taka mała: 1.0 – o którym już mówiłem – możemy dostać w wersji 100 KM, 125 KM oraz 140 KM. Są też dostępne silniki wolnossące 1.1: 70 oraz 85 KM. Jeśli chodzi o silniki wysokoprężne, to są dwie możliwości: 1.5 85 KM oraz 120 KM. Więc, jak widać – jest tego sporo.
Ceny: najtańszą wersje dostaniemy już za 46 tysięcy złotych, a za porządnie wyposażoną zapłacimy kwotę w okolicach 70 tysięcy złotych.
Myślę, że jest to świetne auto dla młodych aktywnych ludzi, lub po prostu dla ludzi, którzy nie potrzebują sporego auta. Na mnie ta Fiesta zrobiła bardzo pozytywne wrażenie.
Więcej zdjęć znajdziesz w naszej galerii – kliknij tutaj!
Jeżeli chcesz być na bieżąco ze wszystkimi informacjami – zajrzyj też na profil Facebook i Instagram.
Auto zostało użyczone do testu przez Ford Bemo Motors. Szczerze powiem: tak miłej obsługi w salonie często nie spotkacie. Kawę też jest pyszna. Zawsze uśmiechnięci – nawet jak odbieracie auto w Wielką Sobotę, kiedy większość ludzi nie pracuje. Bardzo dziękuję właścicielom Bemo Motors i całej załodze. Naprawdę polecam ich każdemu, kto szuka albo zastanawia się nad Fordem dla siebie.
Nasza strona internetowa 4wheelspassion używa plików cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. W takim wypadku niektóre funkcje strony mogą źle działać.