Kilka tygodni temu miałem przyjemność testować Mazdę CX5, czyli SUV japońskiej produkcji. Japonia to kraj, który może się pochwalić paroma uznanymi markami samochodów. Jedną z najważniejszych, bardzo lubianych przez Polaków, jest Toyota. Ale gdy chodzi o luksus – pojawia się Lexus.
Jeszcze niedawno była to dosyć mało znana u nas marka. Teraz – już coraz częściej widziana na polskich drogach. Model, który testowałem, jest z nami od 2013 roku – sporo, jak na motoryzację dwudziestego wieku. Ale czy to źle?
Moja wersja tego auta: IS 300h, czyli silnik benzynowy o pojemności 2,5 litra wspomagany silnikiem elektrycznym, skrzynia bezstopniowa CVT oraz tylny napęd. Świetna zabawa czy nie tak znowu świetna?
Auto z zewnątrz: bardzo agresywne, zachęca do szybszej jazdy. Miałem do czynienia z pakietem F-sport, czyli wersja zdecydowanie ukierunkowana na kierowców o sportowym zacięciu. Osiemnastocalowe grafitowe felgi pięknie wyglądały przy białej perle. I tu ciekawostka: na każdej ośce ujrzymy inny rozmiar opon: z tyłu 255/35 R18, a przodzie – 225/40 R18. Czy to jest aż tak potrzebne? Powiem szczerze, że nie wiem.
Olbrzymi czarny grill oraz ciemne otwory wokół niego przypominają, że jest to auto z charakterem. Z tyłu – raczej nie ogromne, ale są: dwie końcówki wydechu. Dyskretnie schowane pod zderzakiem. Dla osób lubiących spokojniejsze linie są oczywiście inne wersje: Elegance – dla mniej wymagających, ale chcących „poczuć” Lexusa, Black – dla tych z czarną duszą i – Prestige – topwersja, która ma po prostu wszystko.
Ważną rzeczą, o której producenci zaczynają czasem zapominać, jest funkcjonalność i przestrzeń wnętrza. Zaczynając od przodu: bardzo wygodne fotele, w których można się poczuć, jak w prawdziwym sportowym aucie. Schowki nie są zbyt praktyczne – tutaj wprowadziłbym kilka zmian.
Przechodzimy na tylną kanapę: jeśli jedziemy z dwoma osobami – maksymalnie 170 cm wzrostu – to wszystko pięknie. Niestety, ja mam 190 cm i moja głowa wyszła już poza przewidziany zakres. Środkowa osoba nie ma też za dużo miejsca na nogi – w podłodze znajduje się bowiem sporych rozmiarów tunel. No ale czymś trzeba zapłacić za tylny napęd. Zdecydowany plus za samo siedzisko – naprawdę bardzo komfortowe i wygodne.
Bagażnik, jak na tą klasę auta – przyzwoity. Rozmiary idealne na parę rodziców i dwójkę dzieci: 450 litrów.
Nagłośnienie mieliśmy tylko w podstawowej wersji. Nie porywało, ale działało poprawnie: po prostu czysty, ładny dźwięk. Jeżeli doceniacie porządne audio w Waszym aucie, to w tym przypadku warto dopłacić.
Jak przystało na Lexusa – cały czas jeszcze mamy wejście na CD – ja osobiście nie jestem za usunięciem tego z aut. Sam system multimedialny bardzo przejrzysty, łatwy w obsłudze. Niestety ma jeden minus: jest nim, bardzo trudny do wyczucia, joystick do obsługi wszystkich funkcji.
Teraz oświetlenie – ostatnio zacząłem na to zwracać coraz większą uwagę. W testowanej wersji mieliśmy technologię Bi-Led, które świecą naprawdę dobrze. Możemy mieć też lampy w technologii Full Led.
Wewnątrz – wszystko naprawdę dobrze oświetlone: jasno i intensywnie. Wygląda i działa tak, jak powinno działać, według mnie.
Japońskie marki zawsze były wysoko w rankingach technologii i niezawodności. W przypadku hybryd, auto aż kipi od nowoczesnych technologii. O ile w Toyocie CHR obserwowaliśmy działanie napędów, to tutaj o tym całkowicie zapominaliśmy. Czym to jest spowodowane? To auto służy do czegoś innego. Do czerpania przyjemności z jazdy. Tylny napęd naprawdę zwiększa możliwość zabawy. Jeśli zapytacie: „Czy to auto jest w stanie jeździć ‘bokiem’?”, odpowiem Wam, że tak. Da się to zrobić. Ale tylko z wyłączoną trakcją, która mimo wszystko włączy się, gdy przekroczycie 50-55km/h.
Podczas naszych testów Lexus wykręcił spalanie na poziomie 7,3 litra. Przy baku, który ma pojemność 66 litrów, może to stworzyć naprawdę ładny zasięg. Gdybyśmy zeszli w trasie do takich wyników, o jakich mówi Lexus – czyli spalanie na poziomie 4-5 litrów – to jeden bak umożliwiłby nam przejechanie całej Europy – ale tylko w przypadku jazdy z niesamowitą kultury i spokojem ducha. Przyśpieszenie 8.8 sekundy do 100 km/h. Są to według mnie niezłe wyniki, jak na tak ciężkie auto: 1720 kg (co jest spowodowane tylnym napędem oraz – w dużej mierze – akumulatorami).
Dostępne wersje silnikowe: testowana IS300 to spalinowa jednostka 2.0 litra, 245 KM, 350 Nm – dostaniemy ją już za 162 tysiące złotych w wersji Elegance. Sprawy trochę się komplikują, kiedy zaczynamy mówić o wersji 300h. 2,5 litra, który generuje 181 KM oraz 221 Nm, plus silnik elektryczny, który generuje 143 KM oraz 300Nm – co w połączeniu tworzy 223 KM (łączenie mocy obu silników nie polega na normalnym równaniu: a plus b równa się c).
Lexus IS300h jest naprawdę wyjątkowym autem dla bardzo wymagających osób, którym zależy na luksusie i jakości wykonania. Mogę je z pełnym przekonaniem polecić każdemu, kto szuka samochodu, wyróżniającego się na naszych szarych ulicach.
Więcej zdjęć znajdziesz w naszej galerii – kliknij tutaj!
Jeżeli chcesz być na bieżąco ze wszystkimi informacjami – zajrzyj też na profil Facebook i Instagram.
Nasza strona internetowa 4wheelspassion używa plików cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. W takim wypadku niektóre funkcje strony mogą źle działać.